Firma Fly ostatnio stała się bardziej znana na krajowym rynku wypuszczając model bombowca Łoś w skali 1:72. Czy był to udany model czy nie, powinni zadecydować o tym modelarze lotnictwa. Po asortymencie firmy można jednak dojść do wniosku, że jest ona otwarta również na konstrukcje z pogranicza Sci-Fi i What-if.
Takim modelem właśnie jest opisywany przeze mnie pojazd o nazwie Avrocar Racer X w skali 1:72. Jest to jedna z dwóch wersji tego modelu dostępna na rynku. Ta opisywana ma być czymś na kształt wyścigówki. Świadczy o tym fakt, że na pudełku znajduje się malowanie przypominające samochody z Formuły 1 lub Nascar. Co do pudełka, to trzeba jeszcze dodać, że schemat malowania nie jest wydrukowany bezpośrednio na nim, a jest to tylko naklejka. Jest to niejako zabieg po taniości, a to dlatego, że producent wypuścił na rynek aż 8 tych samych różnych modeli tylko z innym arkusikiem kalkomanii. Sprytny zabieg, który powinien zwiększyć sprzedaż tego samego modelu. Należy dodać, że Racer X to jedna z dwóch wersji modelu. Druga nosi oznaczenie VZ-9, która to jest wersją militarną tego samego pojazdu.
Tyle o pudełku. A co tam się kryje wewnątrz? W zestawie dostajemy miks części. Są 24 części plastikowe umieszczone w jednej ramce, są części żywiczne w ilości 16 sztuk, przy czym 7 z nich to koła które i tak dostajemy w plastikowej ramce. Dostajemy również dwa elementy przeźroczyste, które mają imitować owiewki kabiny. Te części są tak grube, że w rzeczywistości mogłyby chronić przed pociskami artyleryjskimi. Z pewnością będą one na pewno do wymiany.
Ogólnie jeśli mówić o jakości części plastikowych i żywicznych, to są one całkiem dobre. Linie podziału są wklęsłe, widoczne, nie ma konieczności ich poprawiania. Detale na żywicach również dają radę. Może jedynie wnętrza kabin pilotów mogłyby być lepiej przedstawione. No ale pod takimi grubymi owiewkami pewnie tam nie będzie nic widać.
Niestety w zestawie nie uświadczymy pilotów. Szkoda, bo ja mam zamiar zrobić ten model w locie i będę musiał szukać dwóch ludzików. Mam nadzieję, że skala 1:72 dla firmy Fly oznacza dokładnie to co powinna. Inaczej będzie trzeba się gimnastykować by znaleźć odpowiednie figurki.
W całości oczywiście nie zabrakło również instrukcji. Ta jest całkiem czytelna, ale pochodzi od pierwowzoru, czyli wersji VZ-9, więc do prawidłowego rozmieszczenia kalek będzie nam pomocna jedynie wspomniana naklejka z pudełka. Same kalkomanie nie są najgorsze, może nie są bardzo ostre, ale z daleka dają radę. Mam nadzieję, że to samo będę mógł powiedzieć podczas ich nakładania.
Ogólnie model jest całkiem ładny. Mimo iż jest niewielki, powinien być fajną ciekawostką w kolekcji. Ja mam zamiar swojego nie ozdabiać kalkomaniami z zestawu, a stworzyć własną wersję, której właścicielem jest NASA, a sam model będzie w białym malowaniu.
Cena zestawu oscyluje w granicach 60pln. Czy to dużo? Jak na tak prosty i niezbyt wysokich lotów model, to sporo. Sami więc powinniście zdecydować czy chcecie mieć coś z kategorii What-If czy lepiej te pieniądze przeznaczyć na coś innego.
Dodaj komentarz