Postaw mi kawę na buycoffee.to

W czasach kiedy szał na Gwiezdne Wojny nieco przygasał, a były takie czasy, pozycje ze znakiem Star Wars ciężko było znaleźć gdziekolwiek. Jeśli chodzi o produkty z sagi, to lata 90 raczej nie nas rozpieszczały. Zwyczajnie te rzeczy do nas nie docierały. Jednym z pierwszych przebłysków nadziei były nowe historie opisywane w książce Dziedzic Imperium oraz komiksach Dark Empire. Ten drugi był o tyle ciekawy pod względem modelarskim, że w zeszytach z nowymi historiami, dziejącymi się pięć lat po bitwie o Endor, zostały przedstawione również pojazdy bardziej zaawansowane. Jednym z takich przykładów może być pojazd E-Wing. Myśliwiec nowej generacji, mający zastąpić wiekowe już X-Wingi. W przeciwieństwie do swojego starszego brata nie posiadał zmiennej geometrii skrzydeł. Napęd zapewniały my dwa silniki, a uzbrojenie stanowiły trzy działka laserowe.

Coś o modelu
Tak przedstawia się historia myśliwca, który mimo swojego kształtu, szybko zyskał sobie fanów. Na fali popularności oraz mając za bazę kilka rysunków z komiksu firma Model Addix postanowiła wypuścić na rynek kilkanaście sztuk tegoż myśliwca. Jest on wykonany w skali 1:72. W jego skład wchodzi 17 części. Do zestawu dołączona jest również owiewka z przeźroczystego plastiku kształtowanego metodą vacuform. Co można powiedzieć o całej konstrukcji tego modelu to to, że model jest strasznie toporny. Oczywiście wynika to z samego projektu. Kokpit jest mało atrakcyjny pod względem ilości detali tak samo jak kadłub. Linie podziału oczywiście są wgłębione, ale widać, że są przejechane rylcem pod linijkę. Detale pozostałych części też nie powalają na kolana.
Do zestawu nie ma dołączonych żadnych kalek. Jest za to instrukcja składania modelu.
I tu właściwie można zakończyć recenzję.

Wnioski
Domyślam się, że firma Model Addix zrobiła co mogła by tchnąć życia ile się da w tę konstrukcję. I tak wypada ona znacznie lepiej niż ich inny model, a mianowicie Tie Phantom. Wydaje mi się, że E-Wing jest na tyle zdetalizowany na ile pozwalały dostępne materiały. Niestety twórcy nie postarali się by dać nieco więcej od siebie.
Nie zmienia to faktu, że jest on właściwie jedynym takim modelem na rynku i to w popularnej skali. Smaczku dodaje fakt, że jest on już nieprodukowany i bardzo ciężko jest go dostać.
Sam model wymaga oczywiście sporo pracy, nie da się ukryć, ale za to będzie bardzo fajnym urozmaiceniem dla modeli „z taśmy”.

Jako ciekawostkę dodam, że firma Multi Verse Models. Wersja zremasteryzowana posiada delikatnie zmienione silniki, kabinę, pilota, podstawkę oraz naklejki.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.