Postaw mi kawę na buycoffee.to

Linia modeli związanych z grą HALO nie ma zbyt łatwej drogi. Choć odwzorowuje maszyny z jednej z lepszych wizualnie „military sci-fi” ostatnich dekad to większość modeli w małej skali kończyła się na pierwszej serii. HALO Micro Ops – przepiękne miniaturki już pomalowane w skali 1:72 – zakończyły żywot na pierwszej serii. Gra bitewna HALO Ground Command z figurkami i modelami w skali 1:100 – również wizualnie atrakcyjna i pełna rzadkich modeli – doprowadziła do bankructwa wydawcę, Spartan Games. Kolejne, choć znacznie skromniejsze podejście do tematu robi modelarski gigant Revell który wypuszcza cztery modele z tego uniwersum. UNSC Pelican to jeden z nich – zarazem największy.

Model otrzymujemy w dużym pudle w którym znajdziemy zapakowane w worki foliowe już wycięte części. Wszystkie elementy są już pomalowane w kolory bazowe, a kilka elementów kadłuba także sklejonych przed zapakowaniem. Złożenie modelu „na sucho” i doprowadzenie go do stanu jak na zdjęciach (to jeszcze bez oznaczeń, o czym potem) to kwestia kilkunastu minut. Model jest typu snap-kit, nie wymaga użycia kleju. Jak wspomniałem, użycie farb również nie jest konieczne. Do tego jedna z części to moduł „światło i dźwięk” który znamy już z Revellowskich modeli z uniwerstum Gwiezdnych Wojen.

Można by się zastanawiać czy to jeszcze ma coś wspólnego z modelarstwem, ale jeśli się zastanowić to w obecnie zmieniającym się świecie, popularności druku 3D wspomagającego projektowanie i coraz mniejszej ilości czasu (oraz cierpliwości młodszego pokolenia) takie rozwiązanie ma sporo sensu. Przede wszystkim sprawia, że model można zaadresować do najszerszego obecnie grona odbiorców – czyli graczy w gry bitewne. A w tym hobby kolekcjonowanie znacznie wyprzedza możliwości pomalowania kolekcji. Z kolei profesjonalny modelarz na pewno z tak dobrze skrojonego materiału wydobędzie więcej niż z garażowego odlewu – możliwości waloryzacji są duże. Nie uznałbym zatem prostoty budowy za wadę. Model oprócz iluminacji i dźwięku posiada także otwieraną rampę ładunkową, wysuwane podwozie i ustawialne w różnej pozycji silniki oraz dysze. Budowa jest solidna i ten model z powodzeniem może trafić od razu na stół do gry dowolnego 15mm settingu sci fi.

Prostoty budowy modelu nie należy mylić z uproszczeniem w odwzorowaniu. Model przedstawia fikcyjny pojazd D79-TC Pelican, który stanowi podstawowy środek transportu żołnierzy i sprzętu na pole walki w uniwersum HALO. Model trzyma proporcje i wymiary – został wykonany w skali ok. 1:100 (około, bo w grze komputerowej potrafił trochę zmieniać proporcje czasami). Jest to niemal dokładnie skala gry bitewnej HALO Ground Command, ale sam model prezentuje się również przyzwoicie przy modelach z serii Micro Ops. Wnętrze ładowni jest dobrze odwzorowane a pamiętając wpadki Revell’a ze skalą trzeba uczciwie oddać, że tu jest ona bardzo dobrze oddana. Nadal brak pewnej logiki bo każdy model z serii jest w innej skali, no ale takie firma miała założenie. Kilka rzeczy może jednak rozczarować.

Po pierwsze i najważniejsze – to nie jest TEN Pelican. D79-TC to model z czwartej części gry. Cała epicka saga opiera się na modelu D77-TC Pelican, który wygląda wyraźnie inaczej. Czy to dobrze? Tak i nie. Tak, bo model jest wierny pojazdowi z czwartej części. Nie, bo ta wersja jest mniej zapamiętana przez fanów. Żeby było smutniej, Spartan Games wypuściło w tej samej skali przepiękny model D77-TC z żywicy, z poprawnie odwzorowaną ładownią. Oba modele obok siebie to zapewne marzenie każdego fana – niestety po upadku firmy jakiekolwiek Pelicany (były też w skali 1:300 czyli 6mm w grach bitewnych) są praktycznie niedostępne i osiągają zawrotne kwoty na portalach jeśli w ogóle się pojawią.

Po drugie – wnętrze ładowni jest odwzorowane w 4/5. Potem nagle natrafiamy na zbyt wczesną ścianę. Pelican powinien mieć 5 rzędów siedzeń, tu ma 4 żeby zrobić miejsce dla modułu dźwięku. Jeśli ktoś myśli o modelu to ten jeden rząd i tylną ścianę ładowni trzeba dorobić.

Po trzecie, moduł „światło i dźwięk” jest wsadzany w kadłub jako całość. Góra odwzorowuje kokpit, robi to jednak bardzo słabo (zwłaszcza przy tak ładnym przeszkleniu – owiewka jest kryształowo czysta i wiele pokazuje). W dodatku iluminowane są tylko dwie dysze a kokpit podświetlony jest wystającą, mocną diodą. Dźwięk to odgłos silników trwający ok. 3 sekund. Nic nadzwyczajnego – całość modelarsko do wymiany, zapewne na scratch. Co gorsza, zawiera dwóch pilotów – Spartan którzy zostali zmniejszeni do skali mniej więcej 1:144. Nie wygląda to dobrze.

Po czwarte, do modelu nie dodawane są kalkomanie tylko naklejki. To jak dla mnie dramatyczny krok wstecz. W praktyce trzeba sobie wydrukować własne kalkomanie. Wielka szkoda.

Mimo tych wad jest to obecnie jedyny sensowny (cena/jakość) model Pelicana na rynku. Jego skala powoduje, że nada się zarówno do dioram jak i gier bitewnych. Jego atrakcyjny wygląd zapewni mu zainteresowanie nie tylko fanów HALO ale wszystkich graczy poszukujących dobrego dropshipa na swoje stoły. Mimo ceny (ok. 160 PLN) jest to ciągle bardzo atrakcyjna oferta.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.