Postaw mi kawę na buycoffee.to

Trochę historii
Na wstępie muszę powiedzieć, że długo nosiłem się z kupnem tego modelu. Po przykr (AMT/Ertl) – Recenzja rych doświadczeniach z Droid Starfighterami postanowiłem, że nie będę więcej wydawał pieniędzy na plastikowe badziewia. W szczegóły nie będę się wdawał, bo szkoda na nie czasu. Chyba mam już uprzedzenia do małych pudełek 😉
N-1 Starfighter jest dość starym modelem. Był on dostępny w Polsce zaraz po premierze pierwszego epizodu sagi Star Wars. Generalnie w tamtych czasach Ertl wydał dość sporo nowych modeli z pierwszego epizodu. AAT, STAP, Radon Ulzer i inne. Niestety na N-1 nigdy nie naszła mnie ochota by go nabyć, aż do teraz. A to za sprawą Allegro gdzie udało mi się kupić model za 48pln. z przesyłką. Cena ta nie jest jakaś bardzo wysoka. Ostatnio byłem w sklepie modelarskim i widziałem ten sam model za 61 zł. Może różnica nie jest jakaś zastraszają, ale wystarczy by pokryć koszty farbek do tego modelu. Ach i jeszcze jedno. Model ten był produkowany w dwóch wersjach – Die Cast (99PLN na Allegro SIC!) oraz zwyczajnej. Jak już pisałem kiedyś w opisie Tri-Fightera. Die Cast charakteryzuje się tym, że niektóre z części modelu są wykonane z metalu. Przez co trzeba je dokręcać śrubkami.

Pierwsze wrażenia
Przejdźmy do meritum sprawy.
N-1 jest modelem prostym. Prostym aż do bulu. Utwierdzić w przekonaniu może jeszcze fakt, że na pudełku jest informacja, że to wersja SnapFast, czyli generalnie składak. Poziom trudności 1, od 8 lat w górę mówi sam za siebie. Model nie posiada żadnych odstających elementów, żadnych ciężko dostępnych części. Można powiedzieć, że jest idealną zabawką dla małych chłopców. Jedyne co może być niewygodne to iglice dysz silników. Przy braku uwagi mogą się wygiąć lub co gorsze, zwyczajnie ułamać. Wtedy niestety trzeba użyć kleju, którego w zestawie nie ma. O prostocie modelu może świadczyć jeszcze fakt, że składa się on łącznie z 20 elementów (łącznie z podstawką)! Po przeczytaniu tego, każdy może sobie dopowiedzieć czego może sie spodziewać

Detale, detale, detale…
… a właściwie ich brak. Model nie jest nad wyraz uszczegółowiony. Posiada jedynie kilkanaście linii podziału blach. Na szczęście wklęsłych, ale grubych jak cholera. Na matrycy były chyba robione ręcznie, dłutem stolarskim. Jeden z najlepiej wykonanych elementów to wg mnie pilot, który ma chyba przedstawiać postać Anakina Skywalkera, chyba bo wykonanie jego jest bardzo podobne do tego, który jest w Pod Racerze. Doczepiłbym sie jeszcze do owiewki kabiny. Jak dla mnie to odstaje ona trochę od pierwowzoru a to przez to, że jest ona zbyt płaska. Zwyczajnie nie byłoby przez nią widać zbyt wiele, gdyby taka była w oryginale. Ach zapomniałbym. Model jest z żółtego plastiku. Czyli w przybliżeniu ma taki kolor jak jego filmowy odpowiednik. Część jego elementów (również robot R2) jest dodatkowo pomalowana na srebrny wręcz pochromowana, przez co otoczenie ładnie się załamuje na tych powierzchniach. Niestety w mojej wersji jest jeden feler. Część z tych powierzchni jest niestety wytarta, przez co efekt jest stracony.

Kupić czy nie kupić?
Jeśli możesz kupić ten model taniej niż za 50 pln, to można sobie na niego pozwolić. W przeciwnym wypadku może lepiej poczekać na lepszą okazję. Ogólnie jeśli ktoś chce być zadowolony z modelu to i tak będzie musiał model samemu pomalować i skleić. Części bardzo ciężko wchodzą w przygotowane otwory i widać szpary między ich łączeniami. Tym samym kołki mocujące będzie trzeba uciąć. Mógłbym się jeszcze doczepić do podstawki, która jest bardzo toporna i duża. Wyskoki wysięgnik będzie chyba jedną z rzeczy do zmodernizowania.
Generalnie jestem zadowolony z modelu. Mimo iż będzie trzeba włożyć w niego trochę pracy to za taką cenę, za jaką ja go kupiłem to pewnie nic lepszego nie można by było dostać, no chyba że Jedi Starfightera z Revella. Model jest dość spory więc będzie na co popatrzeć.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.