Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dzisiejszy artykuł mam okazję zaprezentować dzięki uprzejmości sklepu Vanaheim.pl, miejscu gdzie każdy fan gier bitewnych na pewno będzie miał w czym wybierać. Możecie tam również teraz znaleźć promocję na bohatera dzisiejszej recenzji.

Informacje historyczne

Dreadnoughty powstały z myślą wsparcia piechoty wchodzącej w skład szeregów frakcji Space Marines. Miały być pomostem między ciężkimi pojazdami zmechanizowanymi, a właśnie piechotą. Cięższym uzbrojeniem i mobilnością miały niszczyć siły przeciwnika torując mniejszym oddziałom drogę do chwały. Tak też się działo. Pierwsze jednostki Dreadnoughtów świetnie się sprawowały do momentu, gdy rozwój technologiczny wymusił wprowadzenie ulepszonej wersji tej machiny czyli Primaris Redemptor Dreadnought, bohatera naszej recenzji.

Model

Opisywany dzisiaj model jest jedną z dwóch wersji dostępnych na rynku. Ta, z którą będziemy mieli dzisiaj możliwość się zapoznać to prostsza wersja tzw. Easy to build. Jest ona przeznaczona dla mniej wymagających modelarzy, którzy raczej nie mieli, lub nie starali się mieć styczności z kompleksowym budowaniem figurek. Również takich, którzy nie mają dostępu do farbek, lub zwyczajnie wolą sobie jedynie pograć, niż całe noce spędzić na wizualnym dopieszczaniu swojej armii.
Czym charakteryzuje się ta prostsza wersja? O tym za chwilę, przejdźmy więc do rozpakowywania naszej machiny kroczącej.

Pudełko od razu sugeruje nam, że mamy do czynienia z wersją uproszczoną poprzez napis umiejscowiony na zielnym trójkącie w rogu. Bardzo ładna grafika daje nam również odczuć, że przyjdzie nam się zmierzyć z siejącym zniszczenie potworem. Tył pudełka również jest niczego sobie. Pokazuje jak skomplikowany jest model oraz jakie domyślne barwy powinna posiadać machna. Na tyle widnieje również informacja, że do złożenia figurki nie potrzebujemy kleju. Jest to wersja do budowania na wcisk. Jest to trend stosowany coraz szerzej w modelarstwie. Przykładem są tutaj modele Star Wars of firmy Bandai. Rewelacyjna jakość, którą mogą cieszyć się również niedoświadczeni modelarze.

Co w pudełku?

Znajdziemy w nim komplet ramek z częściami. Dokładnie dwie. Jedna większa, druga mniejsza. Części jest łącznie 12 sztuk. Wszystkie odlane w niebieskim, Ultramarinsowym kolorze. Stanowią one wszystkie niezbędne elementy potrzebne do zbudowania kompletnego modelu. Jak wspomniałem wcześniej, jest to wersja uproszczona, więc nie ma też powodu szukać niczego więcej. Same części są odlane bardzo dobrze, nie ma nadlewek, żadnych jam skurczowych itp. Jakość jest bardzo dobra. Każdy z elementów jest ostry, nie widać żadnej fuszerki. Nie mam porównania do bardziej skomplikowanego Dreadnoughta, ale na pierwszy rzut oka, żadnych detali nie brakuje. Jest to bardzo dobra wiadomość, ponieważ teoretycznie nie dostajemy gorszej jakości produktu, który szpeciłby naszą armię. Nic z tych rzeczy.

Co jeszcze znajdziemy w pudełku? Jednym z takich elementów będzie na pewno ośmiostronicową instrukcja. Czytelna, z poszczególnymi krokami składania modelu oraz wszelkimi charakterystykami figurki. Na pewno będzie tam również jeden arkusz kalkomanii z różnymi oznakowaniami dla naszej machiny. Znajdzie się również czarna podstawka. W mojej wersji był również mały prezencik od sklepu Vanaheim.pl czyli fajna pomarańczowa miarka.

Jak to się buduje?

Budowa modelu nie nastręcza zbyt wiele problemów. Plastik jest twardy, części trochę ciężko wyciąć skalpelem, dlatego też należy się posłużyć ciążkami. Po wycięciu elementów, sama budowa nie zajmuje więcej niż 10 min. Jest to prosty model więc nie powinniśmy liczyć się z wielogodzinną sesją. Dobrym znakiem jest to, że wszystkie elementy pasują do siebie idealnie, nie ma mowy o jakiś przesunięciach, wielkich szparach czy czymś takim. Wszystko fajnie wchodzi na swoje miejsce.
Wersja Easy to build ma niestety swoje ograniczenia względem swojego bardziej skomplikowanego brata. W ETB są tylko trzy miejsca artykulacji. Są nim łączenia ramion z tułowiem oraz tułowia z nogami. W wersji skomplikowanej są to dodatkowe miejsca ruchu ramion, wyrzutni rakiet, otwierany właz pilota oraz szereg osobnych części i dodatkowego uzbrojenia.

Czy warto?

Moim zdaniem warto. Jest to fajny, duży modelik, prosty w budowie, ale po dobrym pomalowaniu nikt nie będzie zadawał pytania czy to jest wersja prosta czy prawie dwa razy droższa. Daje on pole do modelarskiego popisu usprawniając kilka rzeczy, a taką samą frajdę z malowania. Dodam jeszcze, co potwierdzę zdjęciami, że nie ma porównania do swojego starszego brata. Figurka jest dwa razy większa niż poprzednia wersja Dreadnoughta, znacznie bardziej skomplikowana i może posunę się a daleko, ale stary Dreadnoughta wygląda już staroświecko.

Jak wspomniałem wcześniej, figurka jest warta swojej ceny i można ją w promocji kupić w sklepie Vanaheim.pl, dzięki któremu dałem radę napisać tę recenzję. Dzięki za współpracę.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *