Postaw mi kawę na buycoffee.to

Informacje
Części: 20

Niemiecka firma Revell, jest jednym z niewielu producentów plastikowych modeli z Gwiezdnej sagi. Ma ona na swoim koncie już dość sporo pozycji, mimo iż stosunkowo niedawno zaczęła wydawać plastikowe konstrukcje. Produkuje ona modele dość sporych rozmiarów jak np. Arc-170, Imperial Shuttle czy największy z rodziny Venator Class Stardestroyer. Jednak firma ta przyjęła jeszcze jedną taktykę. Otóż postanowiła wyprodukować sześć mniejszych modeli z gwiezdnej sagi. Seria Easy-kit pocket, bo o niej tutaj mowa, składa się z takich gwiezdnych pojazdów jak Darth Vader Tie Fighter, Tie Interceptor, Arc-170 Starfighter, X-Wing, Anakin’a oraz Obi-Wan’a Jedi Starfighter. Jak pamiętamy wszystkie modele z Revella za wyjątkiem Vanatora należały do modeli, które można było złożyć bardzo szybko czyli na wcisk. Kiedy kupowałem je wszystkie, bałem się tego, że wspomniana wcześniej miniaturyzacja, może okazać się złym pomysłem, który może sie negatywnie odbić na wykończeniu i detalach modeli. Istniało zagrożenie, że dostanę jakieś glutowate kawałki plastiku, coś w stylu pojazdów z serii Micro Machines lub co gorsza Titanium. Nic bardziej mylnego.

Modele mają sporo wspólnych cech. Do pozytywnych z pewnością należy zaliczyć odwzorowanie detali. Oczywiście nie jest to odpowiednik Fine Moldsów, ale i tak jest bardzo dobrze. Plusami niewątpliwie są wklęsłe linie podziału blach, które były zmorą we wczesnych modelach MPC/Ertl. Cienkie kreski przy dość sporej ilości wystających detali robią swoje. Naprawdę wszystko ładnie wygląda. Niestety wszystkie mają jeden minus. Nie ma części ruchomych. Ale najprawdopodobniej jest to efekt uboczny zmniejszania form do odlewu.
Każdy z modeli ma jeszcze dwie cechy wspólne. Mianowicie jedną z nich jest ich długość. Dla każdego modelu wynosi ona 10 cm. długości, bez wyjątku. Co prawda na szerokość jest ona różna, ale długość jest zawsze ta sama. Niestety jest to dość kłopotliwe jeśli chciałoby sie robić np. dioramy. Wtedy ta właściwość, staje się strasznie uciążliwa i właściwie wyklucza stworzenie czegoś fajnego. Skala odwzorowania modeli była czarną owcą tak w modelach Revella jak i wszystkich Ertlów. Totalnie nic nie pasuje. Kolejną wspólną cechą konstrukcyjną jest ilość części wchodzących w skład zestawów. Każdy z modeli zawiera po 20 części. Czasami jest to dobrze, a niestety czasami znacznie upraszcza to całą konstrukcję co może popsuć zabawę.
Oczywiście wszystkie modele są już wstępnie pomalowane, ale nie przeszkadza to by samemu zająć się nałożeniem odpowiedniej farbki.
Jeszcze kilka słów o instrukcji. Niewiele jest w nich, bo same modele nie są skomplkowane. Ale młodszym modelarzom mogą się przydać bo są dość czytelnie i pzystępnie przygotowane.

Teraz postaram się teraz jak najdokładniej opisać, każdy z dostępnych obecnie modeli, tak przedstawić wszystkie za i przeciw.

Darth Vader’s Tie Fighter
Jeśli ktoś ma już w swojej kolekcji zwykłą wersję tego Tie, to tu go nic nie zaskoczy. Wszystko jest tak jak u wielkiego brata. Wszystkie elementy są poprawnie pomniejszone. Bardzo dobrze są wykonane panele słoneczne jak i wewnętrzne ścianki skrzydeł. Zawiera on również pełne wyposażenie kabiny pilota wraz z samym Lordem Vaderem. Niestety jest to chyba jedynie zabieg by zmniejszyć się w liczbie części w zestawie, ponieważ przez tak małe szybki prawie nic nie widać co się dzieje w kabinie. Zabieg dobry, ale zbyteczny. Minusem tak w Pockecie jak i w jego większej wersji jest brak dysz czterech silników, które w przypadku Revelli zaznaczone są jedynie jako czerwone kropki. Strasznie biednie to wygląda. Ktoś kto posiada model z Ertla zapewne będzie zaskoczony i rozczarowany, możliwe też, że wybuchnie śmiechem jak zobaczy to z czym przyszło mu się teraz spotkać. Również odstępstwem od Ertla, który ja osobiście uważam za wyznacznik, to brak czterech pokryw za kabiną dla reaktora. Też niestety nie wygląda to zbyt fajnie. Ogólnie rzecz biorąc, model jest bardzo fajnie wykonany. Gdyby nie te dwie wpadki to byłoby naprawdę fajnie.

Tie Interceptor
Tie Interceptora można było widzieć podczas Powrotu Jedi, koło drugiej Gwiazdy Śmierci. Tie zwany przez pilotów rebelii skosem, również jak Tie Vadera jest wykonany bardzo poprawnie. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że kabiny tych dwóch myśliwców są jednakowej wielkości, tym samym daje nam to niepowtarzalną możliwość wykonania jakiejś fajnej makietki. Nawet osobiście myślałem by sobie dokupić jeszcze jednego skosa i dać Vaderowi małą obstawę, bo do tego typu rzeczy nadawałyby się idealnie.
Ogólnie model ten, jak wspomniałem wcześniej, jest bardzo dobrze wykonany. Bardzo dużo detali na skrzydłach tak wewnątrz jak i z zewnątrz oraz na samej kabinie sprawia, że bez wahania powinien sie on znaleźć w kolekcji fana.
Z rzeczy dziwnych to muszę tu ponownie postawić znak zapytania nad sensem wstawiania pilota oraz drążków sterowniczych do kabiny. Mimo iż pilot jest bardzo fajnie wykonany. Takie rzeczy są fajne jak je widać, niestety w tym przypadku jest to zbędne. Kolejną kwestią jest pojawienie się działek na kabinie pilota. Na modelu Ertla czegoś takiego nie ma i uważam, że w tym przypadku również nie powinno czegoś takiego być. Interceptory miały cztery działka, które znajdowały się na skrzydłach. Nic więcej. Hmm…problemem nie jest by je usunąć, ale fakt jest faktem, a działka są. Mimo to moja ocena jest nadal bez zmian. Model bardzo dobry i trzeba go mieć.

X-wing Starfighter
Moim zdaniem najlepszy ze wszystkich pocketów. Spodziewałem się czegoś koszmarnego, ze względu na grubość działek, ale zostałem mile zaskoczony. Plastik został bardzo dobrze odlany. Kilka razy miałem okazję sprawdzić jego giętkość na działkach i mimo moich obaw nie złamały się one. Ogólnie model kolejny raz nie odstaje od swojego wielkiego brata. Wszystko poprawnie wykonane, z dużą ilością szczegółów. Jak pisałem wcześniej nie ma w nim ruchomych elementów tym samym skrzydła cały czas muszą pozostawać w pozycji bojowej. Nie ma również płóz przez co jesteśmy zmuszeni sprawić mu jakąś podstawkę lub stawiać do bezpośrednio na działkach. Słabo, tak jak w większym odpowiedniku, wykonane są wyloty torped, które są zwyczajnie płaskie, jak również dusze silników. Tu niestety projektanci się nie popisali. W tej kwestii nadal pierwsze miejsce ma Fine Molds. Tak czy inaczej, model jest bardzo dobrze wykonany i polecam go tak jak poprzednie modele bo warto.

ARC-170
Teraz przyszła kolej na modele z epizodu 3 Gwiezdnej sagi.
Arc również ma swojego odpowiednika w większych modelach Revella. W tym przypadku również miałem pewne obawy jeśli chodzi o działka. Po tym co zobaczyłem w wersjach Titanium, to spodziewałem się najgorszego. Ku mojemu zdziwieniu, dostałem właściwie to samo co było w zestawie dużego Arc. Wszystko ładnie wymodelowane. Wszystko tak jak w przypadku pozostałych modeli, ładnie się wciska. Niestety nie mam zbyt dobrych informacji jeśli chodzi o ilość detali. W większym odpowiedniku było ich znacznie więcej, już o wersji filmowej nie wspomnę. Brak jest kolorowań, oraz linii podziału. Trzeci pilot jest też trochę źle usytuowany, zbyt daleko od działka. Oczywiście brak jest też jednostki R2. Ogólnie model jest dobry, ale dzięki tym niedociągnięciom, nie jest najlepszy. Można go mieć w swojej kolekcji, ale raczej nie jest to wymagane.

Jedi Starfighters
Ostatnie modele z serii. Najgorsze w wykonaniu zarazem. To właśnie przez nie, podchodziłem sceptycznie do całego zestawu. Oczywiście modele posiadają wklęsłe linie podziału, posiadają pilotów, ale do pierwowzoru daleko im. Podstawowymi wadami Starfighterów to grubości płatów. Są one przynajmniej dwa razy za grube, oczywiście w porównaniu do większej wersji myśliwca. Niestety nie idzie nijak tego naprawić. Myślałem, by spiłować powierzchnie, ale niestety jest to niewykonalne. Wewnętrzne powierzchnie rozkładanych(ale nie tu) płatów są gładkie. W wersji Ertla mamy ładnie karbowane panele słoneczne. Brak jest również wlotów paliwa, które powinny znajdować się za owiewką kabiny. Znak republiki również jest jakoś dziwnie rozciągnięty a do tego posiada linie podziału, zamiast być na płaskiej powierzchni. Przednie oszklenie kabiny również nienaturalnie wystaje z całości. Niestety bardzo wiele jest detali, których nie ma lub zwyczajnie odbiegają od pierwowzorów. Tym samym oba te modele są bardzo słabe. Dlatego też bardzo wstrzymywałem się przed ich kupnem. Gdyby nie to, że dostałem je w promocji to pewnie teraz bym ich tu nie opisywał.
Jak dla mnie to jest dla nich tylko jeden ratunek. Kiedyś pisałem o nieszczęsnych Vulture Droids z Ertla. Okazało się, że mam je wszystkie. Patrzyłem sobie orientacyjnie na ich wielkość w stosunku do Jedi starfighterów i okazało się, że bardzo dobrze nadawać się będą do stworzenia małej, kosmicznej dioramki z obydwoma zestawami. A już myślałem, że pójdą one w odstawkę. Nie ma tego złego…

Ogólnie polecam tę serię modeli. Revellowi udały się one, no poza Starfighterami. Ogólnie wypadły na plus i to dość spory.
Jeśli bylibyście zainteresowani, to sklepy sieci Cobi, z Warszawy, prowadzą ich sprzedaż w cenie 22PLN za sztukę. Omijajcie szerokim łukiem SMYKa. Cena jednego modelu to 30PLN. Różnicę widać, więc po co przepłacać. Omijajcie zdzierców, szkoda pieniędzy. Na Allegro również można dostać pudełka z tymi modelami, za cenę od 23 do 25 PLN, oczywiście bez kosztów przesyłki. Mam nadzieję, że moje opisy zainteresują Was i pomogą w wyborze kupić czy nie kupić któryś z modeli. Bawcie się dobrze.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.