Postaw mi kawę na buycoffee.to

Starcraft to jedna z bardziej znanych gier komputerowych – jej popularność trwa do dziś mimo upływu czasu. Nic więc dziwnego, że główni protagoniści doczekali się swoich odpowiedników modelarskich. Mimo to, figurek do samodzielnego złożenia i pomalowania jest niewiele, gdyż rynek zdominowały produkty gotowe takich firm jak Neca czy McFarlane. Terran Marine firmy Academy jest tutaj wyjątkiem.

Model dostarczany jest w małym, ładnym opakowaniu. W środku znajduje się obszerna instrukcja, zestaw kalkomanii pozwalający wykonać trzy wersje malowania pancerza – dwie typowe i jedną właściwą głównemu bohaterowi pierwszej części gry. Sam model to dwie wypraski dobrej jakości, które po złożeniu pozwolą na figurkę z ruchomymi stawami. Skala podawana na pudełku to 1:30, czyli dość nietypowo. Biorąc jednak pod uwagę założenia fikcyjnego świata gry, Terran Marine był osobą poddaną modyfikacjom biochemicznym i w efekcie znacznie roślejszy i większy od przeciętnego człowieka. To oznacza, że dawałbym szansę dioramom z niektórymi figurkami 54mm lub 1:32 (które są większe od typowych 1:35).

Jakość części jest typowa dla Academy – wysoka precyzja odlewu, wykonanie przyzwoite. Sama rzeźba jest nieco toporna, brakuje detali co w połączeniu z ruchomością niektórych stawów daje wrażenie zabawki. Ramiona odstają nieco za bardzo po złożeniu, co psuje trochę efekt pancerza. Jest tu na pewno pole do waloryzacji, ale pamiętać należy, że pierwszy Starcraft miał również mocno uproszczoną grafikę.*

Moje wątpliwości wzbudza karabin, którego nie przypominam sobie z gry. Faktem jednak jest, że Starcraft’a nie uruchamiałem bardzo dawno, gdyż fabularnie wciągnął mnie znacznie bardziej Starcraft 2. Na pewno do rozwiercenia są lufy.

Terran Marine z firmy Academy to pozycja dla wielbicieli gatunku. Cały model przypomina w sposobie składania modele robotów z serii Gundam. Zrobienie go w sposób odpowiadający wyobrażeniu rzeczywistej postaci będzie wymagało dużej ilości pracy i nie można obiecać, że efekt będzie taki jak niektórych figurek gotowych (choćby figurki Tycus’a Findley’a z drugiej części gry). Jednak dla modelarza pragnącego czegoś niepowtarzalnego (i z pierwszej części) ten model to właściwie jedyne rozwiązanie.

*Dla niektórych takie odwzorowanie może być zaletą – wystarczy przypomnieć, że z okazji 10-lecia innej gry (HALO: Combat Evolved) figurka głównego bohatera została wydana dokładnie tak, jak pojawił się w pierwszej grze – jako zestaw wielokątnych płaszczyzn.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.