Japońska firma Hasegawa czuje się coraz lepiej w serii modeli w skali 1:48 prezentującej myśliwce z anime Macross. Wydano już pięć z tzw. „variable fighters” w tej skali i postęp jest widoczny. Modele są coraz bardziej szczegółowe tj. pomiędzy pierwszym wydanym YF-19, a prezentowanym VF-1 da się zauważyć duże różnice. Tak w jakości plastiku jak i w szczegółach. Tam linie podziału były docinane ,co było niestety widoczne. Tu już takiego problemu nie ma. Tyle wstępniaka. Przejdźmy do modelu.
Zawartość pudełka
Samego myśliwca opisywał nie będę. Gdzieś na forum pląta się jego charakterystyka więc nie powtarzam. Więc zajrzyjmy do środka dużego pudła z ładnym obrazkiem VF-1 w locie. A co znajdujemy w środku? Otóż jedenaście ramek z białego tworzywa plus dwunastą obejmującą części przeźroczyste. Części jest dużo, pozwalają na zbudowanie „Valkyrii” w wersji A oraz w wersji S, która jest prezentowana na box-arcie. Plastik jest dobrej jakości a szczegóły nie są rozmyte. Ponadto dostajemy arkusz kalkomanii, duży i dokładny. Kalki wyglądają na cienkie; powinny kłaść się bez problemów.
Budowa zaczyna się jak zwykle od kokpitu. Fotel jest całkiem całkiem, tak samo jak pilot. Na tablicę przyrządów trzeba przykleić kalkomanię. Panel sterowniczy jest jednym ze słabszych elementów modelu. Widać jakieś przyciski ale finezji brak. Hasegawę stać na więcej i trochę się dziwię. Poza tym-kokpit jak kokpit, bez wodotrysków aczkolwiek jest dobrze. Powierzchnie zewnętrzne prezentują się doskonale. Linie są „ostre” , nity głębokie ale bez przesady. Wash doskonale je wyciągnie. „Smaczki” typu: możliwość otwarcia hamulca aerodynamicznego oraz silników cieszą oko. Miłym akcentem są ruchome dysze aczkolwiek ich wewnętrzna faktura jest nieciekawa tzn. w zasadzie jej brak. Trzy „grzebienie” mające poprawiać jakość przepływu gazów wylotowych (chyba 🙂 ) są grube i do wymiany. Za to komory podwozia prezentują się rewelacyjnie i nie trzeba im nic poza właściwym malowaniem.
Co do części przeźroczystych nie mam zastrzeżeń. Jest szew na owiewce ale do tego Hasegawa już nas przyzwyczaiła. Wszelkie światła pozycyjne i do lądowania są takie jak być powinny.
Warto?
Oczywiście, polecam! Jest to naprawdę świetny model mimo wspomnianych braków. Proporcje mogą przyprawić o mdłości maniaków F-14 i o dreszcze „prawdziwych” modelarzy ale uwierzcie , mroczny chichot sam się pojawia jak się to widzi 🙂 To piękny myśliwiec i świetny model.
Dodatki
Hasegawa wydała dedykowane części fototrawione do „Valkyrii” w wersji A. W zestawie otrzymujemy dwa arkusiki z blaszkami, jeden z nich zawiera elementy barwione. Są panele boczne, pasy do foteli , siatki do wlotów powietrza, turbiny i elementy dysz. Ponadto są też zaczepy owiewki oraz wnętrze hamulca aerodynamicznego Hasegawa postarała się bardzo i dzięki tym blaszkom jest szansa na zrobienie „Valkyrii” full-wypas.
Nieco inną drogą poszedł mniej znany producent ukrywający się pod nazwą Jasmine Models. Niektóre elementy pokrywają się z zestawem Hasegawy lecz jakość jest nieco inna. Siatki wszelkiego rodzaju są lepiej wykonane przez Hasegawę ale zestaw JM posiada coś ,czego wymiana jest niezbędna: tablicę przyrządów. Metalowy element prezentuje się doskonale i z pewnością jego zastosowanie da dużo lepsze efekty. Poza tym JM wymienia więcej elementów w kokpicie niż Hasegawa. Precyzyjniejsze są też blaszki do dyszy w zestawie JM. Elementy dopalacza są delikatniejsze i bardziej „ażurowe”. Ponadto JM oferuje możliwość zrobienia otwartej drabinki do kokpitu o czym Hasegawa nie pomyślała.
Podsumowując: jeśli chcemy cieszącą oko „Valkyrię” to wystarcza Hasegawa prosto z pudła. Jeśli zaś chcemy „Valkyrię”, która zjada F-14 na śniadanie ,a przegryza Tygrysem Królewskim to polecam zakupić oba zestawy blach , wybrać z nich to co najlepsze i szaleć do woli. Warto! 🙂