Informacje
Części: 30
Wymiary: 115x210x35
Trochę historii
Bombowce Koensayr BLT-S3 Y-Wing były jednymi z pierwszych, a zarazem podstawowych statków kosmicznych na wyposażeniu rebelii. Były powolne, ale pokaźnie uzbrojone i tak samo opancerzone. Potrafiły znieść naprawdę spory ostrzał ze strony imperialnej marynarki. Ich konstrukcja również była dość nietypowa. Dwa wielkie silniki dołączone do długiego kadłuba. Świetny wygląd jak i historia tych statków sprawiały, ze zawsze chciałem mieć właśnie taki model na półce wśród innych statków tak Rebelii jak i Imperium. Ostatnio właśnie takie marzenie się spełniło. Od jakiegoś czasu na naszym rynku dostępne są modele Y-Winga a to za sprawą niemieckiej firmy Revell, która to przypuściła zmasowany atak modelami na fanów Gwiezdnej Sagi. Już wcześniej opisywałem kilka modeli z tej firmy. Teraz również postanowiłem się zabrać za recenzję produktu Revella, a to dlatego, że jest on w tym momencie najbardziej dostępnym modelem w naszym Kraju. Zapytacie, czy są jeszcze jakieś inne firmy, które wyprodukowały Y-Winga? Oczywiście, z biegu mogę podać przynajmniej trzy inne, które mogą w swoim katalogu pochwalić się tym statkiem. Poczynając od prekursora, to jest nią bardzo dobrze znana firma MPC/ERTL, która dawno temu wyprodukowała wersję SNAP Y-Winga. Inne firmy to SMT (już nie produkowany) oraz Fine Molds. Z tego co pamiętam to do nich dołączył również niezależny producent produkujący modele Star Wars jak i inne – Fantastic Plastic. Ja niestety mam jedynie wersję Revell, na czym strasznie ubolewam, będę się jednak starał by to się w przyszłości zmieniło 🙂
Przegląd sytuacji
OK, koniec tego gadania, zajmijmy się tym co najważniejsze czyli z tym z czym mamy do czynienia.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten model od Revella jak i 99% innych to typowy EASY Kit, czyli w żargonie ERTLa SNAP/składak. Poziom trudności nie jest więc jakiś strasznie wygórowany. Nie potrzeba kleju, ani farbek by móc by po skończeniu składania uznać model za skończony. Z powodzeniem więc, może on być podarowany bardzo młodym fanom Gwiezdnych Wojen, lub osobom właśnie rozpoczynającym swoją przygodę z modelarskim światem. Całość konstrukcji składa się z ok. 30 części znajdujących się w kilku ramkach, oczywiście części te są fabrycznie pomalowane. Plastik jaki został wtryskiwany do form jest koloru białego, co niestety trochę psuje efekt, gdyż niejako nie odzwierciedla on koloru statków z jakim spotkaliśmy się w kinie. Jeśli już mówimy o formach, to muszę powiedzieć, że są one dość starannie odlane przez co wszystkie części pasują do siebie. Na pochwałę zasługują również linie podziału, które tak w tym modelu jak i w całej reszcie produktów Revella są wklęsłe. Niestety z tego co pamiętam, z takim luksusem nie można było mieć do czynienia jeśli chodzi o ERTLowstą wersję Y-Winga. W dawnych czasach najwyraźniej nie dbało się o takie rzeczy, a szkoda.
Szczegóły i detale
Jak już wcześniej nadmieniłem odlewy są wykonane poprawnie. Wszystkie części wyglądają w miarę dobrze. Całość pokryta jest dość skomplikowaną siatką szczegółów, przez co model wygląda całkiem atrakcyjnie. Mało jest dużych, pustych przestrzeni na kadłubie. Niestety elementy na kadłubie jak i na kabinie nie są tak bardzo szczegółowo wykonane, jak na jego odpowiedniku z japońskiej firmy Fine Molds, bardzo szkoda bo można było zrobić coś znacznie lepszego. Niestety tutaj Revell przegrywa bardzo ze swoim japońskim konkurentem. Jeśli już mówimy o niedociągnięciach, to zdecydowanym minusem tego produktu są dysze silników. Są one potraktowane strasznie po macoszemu. Płaskie powierzchnie, właściwie zero detali, puste wnętrza miedzy silnikami a dyszami i do tego zakolorowane na czerwono wyloty strasznie rażą. Zdecydowanie lepiej można było się postarać przy wykończeniach tych elementów. Zadziwia mnie, że silniki były zawsze najmniej dopracowaną rzeczą z jaką spotykałem się w wykonaniu Revella. Tak w Y-wingu, tak w X-Wingu, Tidiriumie, Venatorze i pozostałych. Jedna taka mała niedoróbka, a potrafiła zepsuć efekt końcowy. Jeszcze kolejną wadą tej produkcji miejsce na jednostkę astrnowigacyjną. Po wsadzeniu jej na odpowiadające jej miejsce, ma ona zdecydowanie zbyt wiele wolnej przestrzeni przez co powstaje straszna dziura.
Skala
Niestety Y-Wing Revella jak i inne modele od tego producenta nijak nie trzyma się skali. Aczkolwiek chyba najlepiej pasuje do niego X-Wing jak i Imperial Shuttle. Przez co można złożyć z nich całkiem ciekawą dioramkę. Wymiary Y-Winga również są dość spore przez co będzie ona nie tylko ciekawa jak i całkiem okazałych rozmiarów.
Wnioski
Sam osobiście waham się nad podjęciem decyzji czy model kupować czy nie. Myślę, że jeżeli jesteś tak jak na początku wspomniałem, początkowym modelarzem, chcesz poeksperymentować, potraktować model jako swój poligon doświadczalny lub przekazać model młodszemu pokoleniu, to Y-Wing z Revella jest dobrym wyborem. Natomiast jeśli chcesz mieć bardzo dobry model tego statku, rozbudowany, dokładny z gigantyczną ilością szczegółów, to ja osobiście polecałbym Fine Molds. Może i jest mniejszy, ale za to cena jest ostatnio dość przystępna i znakomicie pasuje skalą do pozostałych modeli tej firmy. Gdy Revella w sklepach jak i w Internecie można kupić już w granicach 80-110PLN, tak FineMolds za sam model bez przesyłki kosztował ostatnio w promocji ok. 60 PLN. Oczywiście należy jeszcze doliczyć przesyłkę (~20 PLN) niemniej jednak cena i tak jest atrakcyjniejsza, a wykonanie znacznie lepsze. Do pozostałych producentów nie będę się porównywał, ponieważ mógłbym Was wprowadzić w błąd. Te dwie firmy są niejako liderami w modelach SW więc to ich produkty powinny być brane pod uwagę.