Postaw mi kawę na buycoffee.to

Temat druku 3D ostatnimi czasy stał się bardzo popularny. Również w Polsce, dał sie zaobserwować rozkwit tej technologii. Pojedyncze osoby rozpoczęły budowę własnych drukarek, które korzystając z różnych materiałów potrafią stworzyć przestrzenne obiekty. Powstało wiele firm oferujących drukarki dla indywidualnego użytkownika. Świat druku 3D eksplodował niczym supernowa pokazując ludziom, że samemu mogą drukować rzeczy nie tylko w dwóch, ale również w trzech wymiarach. Jedynym co może ich ograniczać to ich własna wyobraźnia. Zapewne jedną ze społeczności, którą najbardziej interesuje ten temat są modelarze. Czy oni będą jedną z grup docelowych drukarek 3D? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w oparciu o dwa przykłady brył tworzonych różnymi technologiami.

Jak wspomniałem wcześniej, drukarki 3D to takie sprytne urządzenia, które potrafią tworzyć trójwymiarowe obiekty niemal z każdego materiału. Plastik, żywica, vinyl, metal a nawet ciasto. Oczywiście ten ostatni materiał jest nieco kontrowersyjny i powinien służyć bardziej jako ciekawostka traktowana z przymrużeniem oka. Niemniej jednak wybór medium, z którego możemy korzystać jest bardzo duży. Oczywiście nie zapominajmy, że dobór materiału powinien być uwarunkowany maszyną, której będziemy używać do tworzenia obiektów. Wracając do głównego tematu, dzięki uprzejmości kolegi Pawła Ślusarczyka z serwisu centrumdruku3d.pl zyskałem możliwość pomalowania dwóch wydruków, dzięki czemu mogłem lepiej przyjrzeć się efektowi końcowemu jakie oferują tak drukarki jak i metody jakimi bryły były tworzone. Dało mi to możliwość namacalnego ocenienia tego co oferuje na chwilę obecną ta technologia.

Batman – popiersie.

Model Batmana został wydrukowany z plastiku ABS w technologii FDM, na drukarce 3D Up!2 Plus i został wykonany i użyczony przez firmę Solveere.

Wydruk ten jest świetnym przykładem tego na jakiej zasadzie działa większość obecnych na rynku drukarek 3D. Cały proces odbywa się to w następujący sposób. Projektant tworzy model w programie 3D (również darmowy Blender), następnie wypuszcza plik .stl do programu drukarki, który ludzie z branży zwą slicer. Tam, program przerabia obiekt na pojedyncze warstwy. Warstwy te drukarka nakłada kolejno na siebie w postaci roztopionego plastiku lub innego wybranego materiału. Tak oto mozolnie, warstwa po warstwie, tworzy się konstrukcja, która na końcu przedstawia nam model zaprojektowany przez nas na ekranie komputera. Niestety ta technologia ma sporą wadę, która dyskwalifikuje ją w oczach modelarzy. Warstwy. Mimo iż kolejni producenci chwalą się coraz to nowymi osiągnięciami w zmniejszaniu grubości warstwy, to i tak nadal są one widoczne i przeszkadzają w odbiorze. Również malowanie takich wydruków przysparza nieco problemów. Z racji tego, że całość nie jest gładka, malując aerografem nakładana farba nie chce niekiedy wejść w szczeliny między warstwami. Przez takie niedociągnięcia trzeba retuszować malowanie napuszczając nieco więcej farby w szczeliny za pomocą pędzelka.

Technika drukowania zastosowana w przypadku Batmana w modelarstwie raczej się nie przyda. Wady tej technologii sprawiają, że może ona dostatecznie sprawdzać się przy dużych modelach (popiersia), mających mało detali. Powinny być one również prezentowane z pewnej odległości, by widoczność warstw zmniejszyć do minimum.

Ale czy nie da się uratować sytuacji Batmana? Czy nie można wykrzesać z niego lepszego modelu? Owszem, da się. Niestety by uzyskać zadowalający efekt, należałoby zainwestować w papier ścierny i ręczną obróbkę powierzchni mozolnie szlifując każdy zakamarek „Mrocznego Rycerza”. Ale tu znów stają na drodze dwie przeszkody. Pierwsza jest taka, że przedstawiony druk jest czymś na kształt wydmuszki pustej w środku. Technika wprowadzona by zminimalizować ilość materiału. Ścierając ścianki moglibyśmy przebić się do środka. Drugim powodem ograniczającym nas w uzyskaniu zadowalającego efektu jest sam kształt i skomplikowanie bryły. Tak jak Batman specjalnie był robiony by zmniejszyć liczbę szczegółów, tak w innym przypadku uzyskanie gładkiej powierzchni przy nieco większej ilości detali byłoby sporym wyzwaniem.

Popiersie Batmana po pomalowaniu.

Drugim przykładem jest model pojazdu z Gwiezdnych Wojen – Tie Interceptor.

Mierzący nieco ponad 6cm imperialny myśliwiec został wydrukowany z żywicy w technologii DLP, na drukarce 3D B9 Creator i został wykonany oraz użyczony przez Szymona Kostrzewę, czyli BlazakoV`a.

W przypadku tej technologii sytuacji sprawa przedstawia się nieco bardziej kolorowo. Dzięki zastosowaniu żywicy jako budulca oraz nieco innego podejścia przy tworzeniu bryły efekt jest bardziej zadowalający. W wielkim skrócie. Proces powstawania modelu przebiega identyczne do momentu wpuszczeniu danych do drukarki. Od teraz model tworzony jest poprzez wykorzystanie światła z projektora do utrwalenia kolejnych warstw żywicy. Różnica w stosunku do poprzedniej technologii czyli FDM polega na tym, że jakość DLP jest znacznie lepsza. Czy w takim razie możemy mówić tu o idealnym wydruku dla modelarzy? Niestety nie. Tak więc gdzie jest haczyk?

Cały zachwyt nad tą technologią rozbija się niestety o dwie przeszkody. Mimo iż wydruk jest znacznie dokładniejszy, krawędzie są bardziej obłe. Ciężko jest znaleźć ostre brzegi. Nie jest to wina modelu 3D samego z siebie, a raczej samej technologii tworzenia obiektów z żywicy.

Model Tie interceptora wraz z modelami X-Winga i Tie Bombera w skali 1:144

 

Drugim powodem, który niejako dyskwalifikuje na chwilę obecną DLP to fakt iż nawet tak niewielkich rozmiarów obiekt jak Tie Interceptor potrzebował aż 11 godzin by zostać wydrukowany. Czas bardzo długi, efekt nie zwala z nóg. By wbić jeszcze nóż w plecy dodam, że rozmiary myśliwca ocierały się o maksymalny obszar zadruku jakimi dysponowała maszyna drukująca. Każdy kto do tego momentu zastanawiał się nad wydrukiem Batmana w tej technologii, powinien o tym zapomnieć.

Model po zapodkładkowaniu

Tie Interceptor po ręcznym malowaniu kolorami docelowymi

Czy w takim razie jest miejsce dla tej technologii w świecie modelarzy?

Druk 3D wnosi duży potencjał dając niezliczone możliwości w kreowaniu brył w zaciszu własnego domu. Jest to niepodwarzalny fakt. Daje on okazję stworzyć indywidualne konstrukcje, których nie znajdziemy na pułkach sklepowych. Jednak w świecie modelarzy technologia ta nie sprawdzi się na szerszą skalę. Owszem, jest to bardzo dobre narzędzie do prototypowania konstrukcji, do tworzenia prostych makiet obiektów by oddać proporcje modelu. Nadal jednak nie da się stworzyć wartościowego modelu, który mógłby konkurować z pudełkową wersją powstałą nawet 15-20 lat temu. Tym samym, mimo iż technologia ciągle się rozwija, z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że firmy modelarskie mogą spać spokojnie. Owszem, można tworzyć armie figurek, smoki oraz statki kosmiczne do potyczek w grach bitewnych, jednak ich jakość będzie odbiegała od oryginalnych produktów i już na pierwszy rzut oka wydruki będą się od nich odróżniały rażąc brakiem dokładności.

Do momentu znaczącego skoku technologicznego druku 3D, modele wytwarzane metodą wtryskową dalej będą na pierwszym miejscu wśród modelarzy.

Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku

Możliwość komentowania została wyłączona.